witajcie ponownie.
nie odpowiem kazdej bezposrednio bo jest was tak wiele (to mnie bardzo cieszy), ze gdybym zaczela odpowiadac to pomieszalabym wasze niki, imiona itd.
ktos napisal czy maz pamieta o waznych dniach, czy jest w stanie mnie pocieszyc, czy nawet wyczuc lub zrozumiec ze jestem zmeczona ze go potrzebuje , czy nawet mam ochote sie do niego przytulic.
- wg moich potrzeb maz na pewno nie pamieta o datach urodzin moich krewnych (mam bardzo malutka rodzine raptem 6 osob), o naszych dniach waznych jak rocznica, czy sw walentego jak najbardziej. niestety mam wrazenie ze to w jaki sposob mnie obdarowuje to jakby szpan , generalnie moj m ma zaciecia pokazowicza. zreszta w walentego bylismy pokloceni ale przyszedl do szpitala (w tym czasie bylam z dzieckiem w szpitalu ricovero) z czerwonymi rozami (nie lubie czerwonych roz chyba o tym nie pamieta).
liczylam bardziej na maly gest w stylu przepraszam za klotnie lub cos podobnego. wreczyl mi kwiaty i cisza.... nie nie moj maz nie wstydzi sie , potrafii doskonale wyrazic swoje uczucia, kocha rozmawiac z ludzmi zreszta jego praca polega na rozmowach i "manipulowaniu" osobami. wiec nie jest typem niesmialym
- brakuje mi cholernie, sorry za slowo , ze przyjdzie z pracy i powie, odpocznij sobie ja sie zajme dzieckiem- nic takie nie bylo. ba wciagu 22 miesiecy zycia dziecka 2 razy go wygonilam na spacer- zeby posprzatac dom i troche odpoczac. nie mam tego komfortu ze wroci do domu i mnie obciazy czymkolwiek.
czasem to wyglada jak w czeskim filmie a uturana po calym dniu zakupow, zabaw na placu (zawsze jestem uciurana jak dziecko), on wraca , szpera wlodowce - bo kolacji mu nie szykuje z tego wzgledu ze czasem je czasem nie , a potem jak gdyby nic przed tv.
wiem ze czasami jest b zmeczony i to rozumie i niestresuje go ale raz na miesiac moglby dac mi wieczor wolny.
ja nie wiem czy facet jest tak tepy czy udaje zeby nic nie robic.
ciekawostka!- po dlugim pobycie w pl dziecko sie odzwyczailo od ojca- i to bylo do przewidzenia, podjelam sie wiec rozmowy wytlumaczylam spokojnie ze potrzebuje jak najwiecej czasu spedzac z tatusiem, ze powinien przez miesiac sie poswiecic i co wieczor spedzac z dzieckiem caly czas;dajac mu jesc czy nawet kapiac, czytajac bajki. na poczatku zaproponowalam mu zeby sobie cos wybral, tak zeby im to sprawialo przyjemnosc ale w taki sposob zeby dziecko rozumialo np ze kapiele naleza do tatusia i dzidzi a nie do mamy.
w koncu mama jest do wszystkiego. na dzien dzisiejszy dziecko nie ma zakodowane ze ojciec tez ponosi za nie odpowiedzialnosc ze sie nim zajmuje. to jest b przykre jako zjawisko spoleczne i dla mnie jako matki. gdybym wiedziala ze bede "samotna matka" zrobilabym dziecko z probowki.
ktos napisal czy nie widac wad na poczatku. oczywiscie ze widac, zreszta moj m nie byl widziany przeze mnie w rozowych okularach. wiedzialam ze np ma nizsze wyksztalcenie ode mnie (troche mi to nie odpowiadalo ale przedstawil sie jako umysl otwarty, moze nawet na studia kto wie), tymczasem po 3 latach jak kupilam ksiazki do nauki polskiego nawet ich nie przejrzal. no ok to mozna jeszcze wybaczyc.
nie moge jednak wybaczyc tego ze nie mam mozliwosci- nie przesadzam.
otoz przyjezdzajac do wloch bylam calkowitym laikiem we wszystkim , nie wiedzialam jak dziala caly system polakow na emigracji. jadac autokarem myslam ze wszyscy jada jako turysci. maz mi potwierdzal ze tu w it bede miala wiecej mozliwosci ze zrobie magisterskie i wiele roznych rzeczy.
ok skoro on mi w tym pomoze wydal mi sie jeszcze bardziej atrakcyjny.
skonczylo sie tak ze studiow nie zrobie chyba ze sie przeniesiemy , w bz studiuje sie w 3 jezykach (a nie znajac niemieckiego na poziomie szkoly sr nie dam rady) o nostrofikacji moge zapomniec, za duzo czasu i energi bym poswiecila i poprostu sie nie oplaca. zreszta to juz przeanalizowalam z kilkoma osobami.
kursy - super bardzo chetnie tylko ze kursy sa w godzinach takich ze ja niemoge bo mam dziecko , a placic opiekunce zeby isc na kurs maz sie nie godzi - wiec droga zamknieta.
kurs niemieckiego - ucze sie w domu, zapisalam sie na kurs 10 lekcji 100 euro w godzinach po 20 do 22. w porownaniu z innymi kursami ktore sa w godzinach popoludniowych po 18 kosztuje np 30 euro za 26 lekcji. jest roznca ale za cos trzeba placic nie prawdaz.
myslalam o kursach specjalistycznych z ksiegowosci- zeby je zrobic musze miec firme zeby miec firme musze miec pieniadze to trudne nie pracujac - zgadza sie.pozostaje mi kurs rachunkowosci - wiedza jaka zdobylam w liceum.
zlobek? odmowili, jestem na liscie oczekujacych od zeszlego kwietnia nr 300,
zlobke prywatny? odpada kosztuje mozna dostac dofinansowanie ale dziecko musialoby byc conajmniej 8 godzin dziennie od pon do sob.
osoba zewnatrz typu aupair lub inna polka - szczerze troche sie boje.
rodzina? jego - chyba zartujecie. nikt nie ma ochoty powatygowac sie zadzwonic w sprawie urodzin dziecka co dopiero zeby sie ktos zajal.
moja- wszyscy pracuja i to nawet niezle jak na polskie warunki. pozostaje moja babcia 75 lat sprawna babka ale to bylby skandal zeby moja babcia mieszkala w kraju nie znajac jezyka- zreszta cala jego rodzina byla troche oburzona dlaczego babcia siei nie uczy - w koncu to jezyk ktorym mozna sie poslugiwac za granica----------smiechu warte. wydaje sie ze moze jestem zlosliwa ale tak naprawde bylo.
co do meza. wiem czego chce wiem czego nie chce , wiem ze nie boje sie byc sama. boje sie tylko ze moja corka powtorzy moj los dziewczynki wychowywanej przez matke, babcie ale bez ojca. to mnie b boli. ale wiem ze dalabym rade.
teraz musze sie tylko dobrze zastanowic jak mu to wszystko powiedziec, czego zadac i jak wyegzekwowac.
a tak ode mnie szczerze. nie sadzilam ze tyle osob poruszy ta sprawa. mnie nie chodzi tylko o wyzycie sie na klawiaturze. brakuje mi podpowiedzi, rozmow z ludzmi (tu mam tylko dobra kol z austrii i nic poza tym). czasem rozmawiam z babcia lub z mama ale one sa tego zdania ze to jak powinnam sie calkowicie podporzadkowac bo on jest wlochem i tego nie zmienie, ze to ja powinnam byc tolerancyjna(podporzadkowanie nie ma nic wspolnego z tolerancja), no i musze myslec o dziecku.
a to wszystko inaczej sobie wyobrazalam, bardziej partnersko, razem, a nie ze on decyduje o wszystkim to gdzie mamy mieszkac , jakie mamy meble (kupil on bez mojej wiedzy nawet wczesniej nie zapytal czy mi sie podoba), zmiana samochodu mimo ze nie mozemy na razie sobie na takie szalenstwa pozwolic. chcialabym tez o czyms decydowac a nie tylko jaka zupe przygotowac na obiad. no chyba ze ja za duzo zadam??????????????
franci ja nie widze glowy mojego meza bo jestem odwrocona do niego!
dzieki dziewczyny