Te teksty o południu już dawno stały się nudne.
Pracowałam we Florencji u ludzi z Florencji.
Pierwszy na początku miał trudności z określeniem dnia wypłaty. Potem żona mnie łaskawie poinformowała. Następnie spóźniali się od tygodnia po miesiąc (np. w sierpniu zamykali hotel i wyjeżdżali nie zostawiając mi ani grosza).
Drugi płacił 'raczej' regularnie. Przeważnie po czek można było iść w dniu wypłaty lub parę dni po. Ale często zdarzały się opóźnienia, nawet 2 tygodniowe. Zwłaszcza gdy paniusia podpisująca czeki nie miała czasu na ich podpisanie.
Trzeci jako jedyny płacił regularnie. 5 była wypłata, 6 czy 7 pieniądze były na koncie. Nie przypominam sobie opóźnień większych niż 1-2 dni.
I co ja mam w takim razie pomyśleć?
Raczej nic bo miasto nie ma żadnego znaczenia.