dzieki, ale ja akuart duzego doswiadczenia nie mam :/ W Italii spedzilam tylko 17 dni, ale byl to najlepsze 17 dni jakie przezylam. Co do doniesiec to sama chetnie czytam, co tam sie dzieje, od osob mieszkajacych na stale. Ja wiem tylko tyle, co zdazylam zaobserwowac przez niecale trzy tygodnie i co dojedzie do mnie droga pantoflowa.
Jesli chodzi o nauke jezyka, to moje poczatki byly rozne. Szybko nudze, wiec staram sie urozmaicac jakos nauke. Najpierw Wloski w 4 tygodnie, pozniej piosenki i TV. I jak juz wczesniej wspomnialam, nie ma nic lepszego niz telewizja, dzieki niej osluchalam sie z akcentem i jezykiem potocznym. Teraz od wrzesnia chodze na kurs. Jakos lepiej uczyc sie w grupie, przynajmniej mi. No i gramatyka zrobila sie jakas prostsza;) Lektorka jest mloda i sama spedzila we Wloszech 3 lata, wiec oprocz slowek, opowiada nam o kulturze i zwyczajach.
Podobno, jesli bedziemy pracowac tym samym tempem co teraz, to po roku damy sobie spokojnie rade we Wloszech. Mam nadzieje ;)
Teraz zaczelam jeszcze czytac gazety. Czytac to moze za duzo powiedziane, ale oprocz ogladania obrazkow i fajnych wkladek reklamowych, staram sie tlumaczyc lub chociaz rozumiec sens artykulow.
Z komunikacja nie jest trudno. Jak zabraknie slowek zawsze zostaja rece i to jest wielkim plusem tego kraju. Dzieki wyrozumialosci Wlochow, nie mam zadnych barier jezykowych, bo wiem, ze oni i tak zrozumieja ;)
Nie mam bladego pojecia jakie sa kryteria przyjmowania do pracy, ale wszedzie znajomosc kolejnego jezyka obcego jest aututem.
Jak radzic sobie w Italii?? Trzeba sie zawsze usmiechac ( 90% sukcesu) a i tak myslec swoje, byc otwartym na innych i wszytko co sie uslyszy dzielic przynajmniej przez 2.
No to kiedy idziemy na Chianti?? ale mi smaka zrobilas... Jakby co to jestesmy umowione na pomidory, bazylie, mozzarelle i Chianti :))
Saluti...