ooo, to witaj w klubie moja droga, bo u mnie w firmie sajgon na maxa, jakiego już od stu lat nie było. co niektórym siada na głowę totalnie...aż szkoda słów. na dodatek nie chcieli mi dać urlopu na święta i miałam już wizję spędzania samotnie wigilli i całych świąt, a to by była masakra dla mnie, bo nie wyobrażam sobie tego zupełnie. kurde dość że widzę swoją familię w porywach raz na pół roku, to jeszcze taki... jeden z drugim robi wielką łaskę, że mi da wolne... a myślałam, że czasy niewolnictwa w polsce już dawno minęły, cholera jasna!
co do komunikacji miejskiej w wawie... to hmmm... jak by ci to powiedzieć, w tym przedświątecznym okresie jest totalne burdello "bum! bum!" i ostatnio już kilka razy kwitłam sobie na przystanku ponad pół godziny...a bo to był wypadek, a bo to awaria torów, a bo to... a bo tamto...a bo sramto - za przeproszeniem oczywiście..tak więc radzę ci nastawić się psychicznie zawczasu. lub zakupić jakieś "uspokajacze"... tudzież liczyć na łut szczęścia...
to tyle moich wywodów o wspaniałej komunikacji... jeśli coś tam mieszam w pisowni, to proszę o wyrozumiałość bo jestem po długotrwałym nocnym żegnianiu przyjaciółki w związku z czym cierpię na lekulką niedyspozycję...
yyy...a jaka pogoda w słonecznej itali, bo tu w wawie dziś paskudnie od samego rańca, pada, wieje, szaro, ponuro i depresyjnie...feeeee