Język włoski dla Polaków, D. Zawadzka

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 34
poprzednia |
Co sądzicie o tej pozycji?
super!!! w zasadzie te stare, komunistyczne książki sa chyba najlepsze...wszystko wyłożone na ławę:) sama posiadam tylko 2 część ale poszukuję też 1. równie dobra jest "mowimy po wlosku"
Udało mi się zdobyć na Allegro I część za 49,5 zł; II zaś za 25 zł.
Danieli Zawadzkiej jest razem jest 5 książek(oznaczone kropkami): 3 - z jedną kropką - Dialogi i ćwiczenia, Klucz do ćwiczeń, Komentarz gramatyczny; 2 - z dwoma kropkami - Dialogi i ćwiczenia, Komentarz gramatyczny i klucz do ćwiczeń. Bardzo dobrze opracowane.
Jest jeszcze Celeste Zawadzka i Maria Madejska - też bardzo dobrze opracowane.
Obydwie te pozycje nadają się zwłaszcza do samodzielnej nauki.
Możecie mi powiedzieć, gdzie oprócz allegro można nabyć kiążkę Celeste, Zawadzkiej? Ja mam w domu wydanie chyba z 70 roku i jest ono w opłakanym stanie:( a bardzo chciałabym kupić nową, ale nigdzie nie uiem znaleźć:( Mieszkam na południu Polski...
jak chodzi o C.Zawadzka to jest to stara ksiazka, jezyk tez jest nieco inny niz dzisiejszy ...a nowszej niz z lat 70-ych raczej nie znajdziesz ...ja tez ja mam (wyd. z roku 1979) ale bardziej polecam ksiazke "Wloski dla polakow" Daniela Zawadzka. - sa tam dialogi, teksty , cwiczenia do nich (wraz z odpowiedziami) i osobno oproacowanie kazdego zagadnienia gramatycznego ...ja narazie ucze sie z niej ... przynajmniej jezyk i slownictwo , jest bardziej wspolczesny niz w C.Zawadzkiej :):):)
Książka Zawadzkiej "Ćwiczenia i dialogi" zawiera 440 str. ćwiczeń, z czego 1/3 to bardzo obszerne teksty do tłumaczenia, uzupełnienie 1 strony ćwiczeń dla nauczyciela języka włoskigo to ok 4 min. dla osoby samodzielnie uczącej się/ jeśli jest super utalentowana/ i szybko przewraca kartki słownika (:))to w ok. 30 min. zakładając że przetłumaczy samodzielnie teksty i uzupełni ćwiczenia, i poświęci na to godzinę dziennie to będzie potrzebowała w przybliżeniu ok. dwóch lat na ten kurs! W ciągu tych dwóch lat, może się zdarzyć, że samodzielnie nie powie nawet jednego zdania. Więc może i coś będzie rozumiała, tzw. piąte przez dziesiąte, ale języka nie będzie w stanie używać. Dziekujemy Pani Zawadzkiej, że przybliżyła wielu Polakom język włoski, natomiast jeśli ktoś się tego języka chce nauczyć aktywnie, czyli mówić w tym języku - to nich tę książkę zostawi na półce i jej nie nawet nie otwiera. Bo w dwa lata, tj. po zwykłym 360 godz. kursie/ cztery semestry/ pod opieką nauczyciela, dojdzie do poziomu B2, czyli mówić będzie bardzo sprawnie.
Ja bardzo lubie gramatyke Zawadzkiej, bo jest przejrzysta i solidna. Za to nie podobaja mi sie te kolorowe podreczniki (espresso, bar italia), bo sa tam co prawda piekne zdjecia wloskich plaz itp. ale sa malo konkretne. Jak ktos chce sie szybko nauczyc gramatyki, czy sobie powtorzyc, nie ma jak stara, dobra i tradycyjna gramatyka, chociaz surowa i pozbawiona wszelkich ozdob:))Poza tym Katerinov jest rownie konkretny i dobrze zrobiony.
Gramatyka języka obcego nie jest celem samym w sobie. Gramatyką posługujesz się by poprawnie, w sposób adekwatny dla rozmówcy, wyrazić swoją myśl. Innym językiem i inną gramatyką posługuje się kierowca autobusu, innym lekarz. Zawadzka i Katerinov w latach 70tych, zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy, tworzyli podręczniki tak by uczący się języka obcego zbliżył się poziomem do "idealnego" kodu, opanował większość jeśli nie wszystkie dostępne narzędzia językowe. Ufff.... a teraz po ludzku; jeśli nauczyciel jest zawodowcem, to oceni poziom indywidualnych potrzeb słuchaczy, jeśli są dzieciakami tak jak Ty to w podręczniku będą same obrazki, a przez prawie cały kurs będziesz słuchała dialogów jako komentarzy do tych obrazków, i "odgrywała rolę" którą zobaczysz na kolejnym obrazku i tak do końca kursu, scenki z obrazków to scenki które będziesz odgrywała na codzień we Włoszech. Jeśli grupa składa się np. z pielęgniarek (pozdrawiam moje słuchaczki!) to jest problem bo boją się mówić i wtedy można im zaproponwać bardziej tradycyjną metodę w części tłumaczeniową, podobną do tej jaką stworzył Katerinov.
Niewątpliwie masz racje, wszystko co piszesz jest mądre. Ale Ty piszesz z pozycji kogoś, kto na tym zarabia, chcesz więc zniechęcić ludzi do samodzielnej nauki.
Ja nie wydałam ani złotówki na kursy, czy korepetycje, uczyłam się sama, przeważnie z Zawadzkiej(zaczałam się uczyc mając ok. 45 lat i rodzinę na utrzymaniu, więc nie mogłam wydawać na 'fanaberie') i teraz kończę czytać Kod Leonarda (po włosku - ok.400stron) i przysięgam, że tylko kilkanaście razy zaglądałam do słownika.
..wszystko zależy od tego, czy ktoś chce się nauczyć..
To czy ktoś chce się nauczyć języka to się nazywa motywacja i jest to równa jedna trzecia sukcesu, kolejny kawałek tortu to praca, w tym oczywiście praca indywidualna, i ostatnia jedna trzecia tortu to predyspozycje, czyli własna wiedza ogólna i umiętność uczenia się nauczona w szkole bądź wrodzona. Z tego co piszesz, łączysz sobie wszystkie te trzy cechy i stąd Twój sukces. Życzyłbym sobie mieć na kursach tylko takie osoby ja Ty. Niestety, przeczytanie "Kodu" po polsku ze zrozumieniem, bedzie wyzwaniem nie do przejścia dla 95% moich kursantów/ek (!!!). Te dzieciaki najczęściej całą swoja rzeczywistość sprowadzają do kupowania szmatek, jedzenia i włączania i wyłączania telewizora. I tyle słownictwa są w stanie przyswoić po włosku (nic więcej bo uczyliby się słów których nie znają po polsku!!!) Gdybym kazał im uzupełniać ćwiczenia Zawadzkiej to bym stracił słuchaczy, zniechęcił ich do nauki bo tylko Ty jesteś w stanie przez takie ćwiczenia przejść. Na koniec opowiem jak ja się uczę języków; czytam książkę po niemiecku ( na swoim poziomie 1200 słów) nagrywam się i powtarzam z pamięci po 3 zdania. Tak długo aż zrobię to poprwanie. Uzupełniam ćwiczenia gramatyczne im grubsza i trudniejsza gramatyka tym lepsza! Zdałem ZD i spróbuję Mittelstufe w tym roku. W ten sam sposób uczę się hiszpańskiego i też DELE przede mną.
mam pytanie.czym sie rozni np.slowo: ho pensato od pensavo?w jakich zdaniach tego uzywac? i druga prosba ero,era,eri.co to znaczy i kiedy tego uzywac?prosze o przyklady.bede wdzieczna.pozdrawiam
Różnica między formami ho pensato, pensavo to mówiąc językiem gramatyki - różca między passato prossimo- czas przeszły dokonany a imperfetto czas przeszły wyrażający stan w przeszłości - czas niedokonany. Formę ho pensato przetłumaczymy pomyślałem/am, formę pensavo jako myślałam - w bardzo dużym uproszczeniu. Natomiast by dobrze zrozumieć te dwie formy gramatyczne trzebaby przeanalizować przykłady - odsyłam na kurs A2 do szkoły językowej.
Imperfetto:
L'anno scorso ANDAVO al cinema il venerdì. (chodziłam - czynność się powtarzała)
Da bambina, AVEVO paura del buio . (czynność trwała przez dłuższy czas)
Ieri, mentre io STUDIAVO, tu DORMIVI. (dwie czynności odbywające się równocześnie w przeszłości)
Mentre CUCINAVO, è squillato il telefono. (wykonywana była jakaś czynność, którą przerwało inne wydarzenie)
ero, eri, era - to odmiana "być" w tym czasie.
"Dov'eri quando io ti cercavo, dov' eri, io sola, tu con chi eri mentre io ti sognavo....."

Passato prossimo:(tak ogólnie - cos się odbyło i skończyło)
L'anno scorso sono andata al cinema solo 2 venerdì. (poszłam tylko 2 razy)
Ieri sono andato al parco. Non ho pulito la mia casa. (poszłam - nie posprzątałam)

W internecie jest sporo ćwiczeń na rozróżnienie tych czasów, np.
http://www.verdru.be/rete2/r2u04lcagr05.htm

I poszukaj u nas w archiwum - nieraz już była o tym mowa.
proffe. przedstawie swoj punkt widzenia z perspektywy osoby uczacej sie od roku na kursie jezykowym. to prawda, ze wspolczesne ksiazki do nauki jezyka sa w zdecydowanej mierze kolorowe, pelne ozdobnikow i obrazkow. i powiem ci, ze trudno jest znalezc inne. natomiast gdyby prowadzacy zajecia uczyl jezyka ze starej ksiazki, rzeczywiscie, najprawdopodobniej stracilby sluchaczy. taka ksiazka mozna sie posilkowac dorywczo, natomiast prowadzac zajecia wedlug mnie nalezy sie posilkowac jako glowna - ksiazka przede wszystkim wspolczesna, nie taka z lat 70. a ze kolorowa? no trudno. mnie osobiscie to przeszkadza, natomiast obiektywnie stwierdzam, ze dzieki temu ogromnie podnosi sie jej wartosc estetyczna.
natomiast zdecydowanie nie podoba mi sie sposob w jaki odnosisz sie do ludzi. i tu na forum nazywajac kogos mala dziewczynka nie wiedzac, czy takowa jest i o tych ze swojej szkoly nazywajac ich nie wprost, ale pomiedzy wierszami glabami, chodzacymi lalami, pustymi, tandetnymi ludzmi. i tylko dlatego, ze nie zrozumieliby powaznej ksiazki w obcym jezyku, a jedynie proste czytanki. wybacz, ucze sie z kolorowej ksiazki, nie jestem glupia, mam zdecydowanie rozszerzone slownictwo,a mimo to po roku nie bylabym w stanie przeczytac "kodu" w jezyku wloskim.i nie dlatego ze nie chce, bom za glupia. bo nie potrafie jeszcze. bo nie znam odpowiedniej liczby slow chociazby.
natomiast to, czy prowadzacy uczy z kolorowych ksiazek wedlug obrazkow to wybacz, ale jest to sprawa prowadzacego, nie sluchaczy. sluchacze moga zaproponowac cos dodatkowego ale to, czy dostana dodatkowe materialy w postaci np. nagranych kaset magnetofonowych, tony cwiczen gramatycznych z dodatkowych podrecznikow, wycinkow prasowych do tlumaczenia czy napisania czegos samemu - to to wszystko lezy w gestii prowadzacego, jego checi, elastycznosci i wyobrazni.
W zadnym z moich postów nie nazwałem nikogo ani językiem, ani w sposób jaki Ty raczyłaś użyć w odpowiedzi. Jeśli masz jakieś uwagi to konkretnie cytuj a nie oddawaj się swojej fantazji. Nie oczekuję z Twojej strony przeprosin, bo poziom Twojej wypowiedzi niech ocenią Ci Twój post przeczytają. Jeżeli kogoś nazywam dzieciakiem to robię to pieszczotliwie, w Italii dzieckiem jest każdy przed 30stką. Materiały audio i video, chwytliwe którkie teksty, uczenie spot'ami, to podstawowe narzędzia każdego zawodowego nauczyciela, w tym moje i erze internetu nie innej możliwości efektywnego przekazywania wiedzy. Od 10 lat z górą mam pełne sale słuchaczy a tym roku moi słuchacze przystępują do wszystkich egzaminów celi do których przygotowywuję 1,2,3 z sukcesem. Wybacz ale nie jesteś dla mnie partnerem do jakiejkolwiek dyskusji.
"> Niestety, przeczytanie "Kodu" po polsku ze zrozumieniem, bedzie wyzwaniem nie do przejścia dla 95% moich kursantów/ek (!!!). Te dzieciaki najczęściej całą swoja rzeczywistość sprowadzają do kupowania szmatek, jedzenia i włączania i wyłączania telewizora. I tyle słownictwa są w stanie przyswoić po włosku (nic więcej bo uczyliby się słów których nie znają po polsku!!!) Gdybym kazał im uzupełniać ćwiczenia Zawadzkiej to bym stracił słuchaczy, zniechęcił ich do nauki"

Twoje slowa. Naprawse niezbyt pochlebne.
Szkoda, że dyskusja zeszła z głównego wątku...
Nie sa pochlebne i nie będą (!) bo takie są obiektywne fakty, które potwierdzają wszelkie znane mi badania przeprowadzone w sferze edukacji w Europie. Rośnie poziom analfabetyzmu, dominujące postawy to arogancja, wulgarność i postawa roszczeniowa w stosunku do nauczycieli, rodziców i tych którzy reprezentują rzeczywiste autorytety. Brak umiejętności rozumienia i właściwej oceny rzeczywistości to choroba społeczeństwa informacyjnego. Widać to zarówno w życiu codziennym jak i politycznym europy. Nie będę oszukiwał i owijał w bawełnę, nikogo w żadnym z moich postów nie obrażam, stwierdzam fakty. Jeśli ktoś jest zainteresowany wynikami w/w badań, to zachęcam do korespondencji [email]
jakie sa obiektywne fakty czy wyniki badan to jest jedna kwestia, a w tym temacie nie mowimy o postawach spolecznych mlodych czy juz nie tak bardzo mlodych ludzi, lub o ich nastawieniu do edukacji...
mowimy o materialach do samodzielnej nauki jezyja obcego i moim zdaniem ile osob decydujacych sie na taka nauke, tyle roznych sposobow podchodzenia do tematu: jednego usatysfakcjonuje "ksiazeczka do kolorowania obrazkow" z banalnymi dialogami ( bez wzgledu na to czy jest dzieciakiem czy emerytem) a inny bedzie szukal bardziej ambitnych tekstow.
nie ma zlotego srodka, nie ma metody idealnej dla wszystkich, nie ma idealnych podrecznikow. to co liczy sie naprawde to jest wlasnie motywacja do nauki, bo jesli istnieje, to uczacy sia sam bedzie w stanie dobrac sobie pomoce naukowe, moze jednego dnia skorzysta z ksiazki z obrazkami a nastepnego zrobi 4 cwiczenia z Zawadzkiej...
pzdr:)
proffe, raczylam uzyc w odpowiedzi slow moich, jak to zaznaczylam, natomiast slowa twoje, moim skromnym zdaniem sa rownie ciezkiego kalibru. pozwolisz, ze nie bede ich cytowala po raz wtory, gdyz zrobila to juz "to_ja". wiec szkoda czasu. skoro inna osoba zwrocila na nie uwage, smiem twierdzic, iz nie jest to jedynia moja "fantazja" jak to nazywasz. jesli chodzi o przeprosiny, to rzeczywiscie sie ich nie doczekasz, poniewaz po przeanalizowaniu mojej poprzedniej wypowiedzi nie zauwazylam nic, za co mialabym przepraszac. jesli za moje poglady, to wybacz, ale kazdy ma do swoich prawo. jesli nazwales kogos dzieciakiem pieszczotliwie - owszem, zle to zinterpretowalam, ale ton twojej wypowiedzi w zadnej mierze nie sugerowal uzycia slowa w sensie pieszczotliwym. poza tym, jesli przeczytasz moj post ze zrozumieniem, zrozumiesz, iz ja nie krytykuje uzywania przez nauczycieli "materiałow audio i video, chwytliwych którkich tekstow, uczenia spot'ami", wrecz przeciwnie, uwazam iz powiiny byc uzywane poza podrecznikami jako materialy dodatkowe, ktore maja ogromne znaczenie w nauce i swiadcza o pomyslowosci i elastycznosci nauczycieli i kursy tego typu sa dla sluchaczy zdecydowanie bardziej efektywne i atrakcyjne.
natomiast jesli chodzi o zdanie: "Rośnie poziom analfabetyzmu, dominujące postawy to arogancja, wulgarność i postawa roszczeniowa w stosunku do nauczycieli, rodziców i tych którzy reprezentują rzeczywiste autorytety" to w pewien sposob sie z toba zgadzam. nie chcialabym byc nauczycielka w dzisiejszych czasach. natomiast poziom analfabetyzmu, a takze postawy aroganckie i wulgarne zaleza takze w duzej mierze od pedagogow, ich przygotowania do pracy z ludzmi, predyspozycji psychicznych oraz sposobu przekazywania wiedzy. no coz, wiecej raczej nie bede polemizowala, skoro uwazasz, iz nie jestem partnerem dla ciebie, co mnie akurat nie boli, bo lubie rozmowy typu "dyskusja" a nie "wzajemne atakowanie", a poza tym schodzimy z watku glownego ciagnac ten temat.
By króko podsumować stan dyskusji i wrócić do głównego wątku, pozwolę sobie na następujące wnioski; Podręcznik Zawadzkiej był tworzony z myślą by przekazać uczącemu się wszystkie narzędzia jakimi dysponuje język obcy. W świetle obecnej wiedzy zauważa się, że popełniono przy jego tworzeniu błąd, bo "idealnym" pełnym i super poprawnym językiem nie posługuje się nikt we Włoszech a uczący się nie jest w stanie dokonać selekcji języka jakim chce mówić. Współczene podręczniki "kopiują" język ludzi, "przypadkowo" wyrwanych na ulicy (metoda "uno",due" Bonacci Editore), schematyzują go i w postaci schematów (dialogi, obrazki, spoty, itp.) próbują ich użycie przy pomocy różnych ćwiczeń "zautomatyzowć", tworząc w klasie rzeczewistość podobną do tej we Włoszech. Drugą rzecz jaką można zauważyć w podręczniku Zawadzkiej to założenie, że uczący jest w stanie samodzielnie przetłumaczyć i zrozumieć szerszy kontekst kulturowy, który w różnych formach ćwiczeń proponuje autorka. Z punktu widzenia badań dotyczących uczących się się języka obecego, łatwo wywnioskować że nie mają takie ćwiczenia sensu, bo słowa takie jak "średniowiecze, cesarstwo, koloseum, barok, region przemysłowy, kultura agrarna itp." są w dużej części albo nieznane, albo niepoprawnie rozumiane w języku ojczystym uczących się, innymi słowy nie mając oparcia we własnej wiedzy ogólnej nie sposób budować podobnej kompetencji w języku obcym. I na sam koniec powtórzę tezę której będę bronił, iż nie ma czegoś takiego ja samodzielna nauka języka obcego; samodzielnie można nauczyć sie rozumieć teksty pisane, natomiast by mówić w języku obcym trzeba tego języka używać rozmawiając z innymi w towrzystwie najlepiej nauczyciela (na każdym poziomie!)
Oj, proffe ! powinienes poznac mojego kolege z poprzedniej pracy, ktory nauczyl sie angielskiego z podrecznikow i piosenek bitelsow w latach 70-80. BEZ NAUCZYCIELA I KONWERSACJI. Akcent mial fatalny ale smigal po angielsku jak malo kto, a jak znal terminologie techniczna ...Zaznaczam, ze byl to zaklad duzej miedzynarodowej korporacji gdzie po polsku rozmawialo sie tylko z podwladnymi a z szefami i narady byly po angielsku.
Ja też znam parę osób, w tym jedną damę, z tego grona, które nauczyło się samodzielnie języka obcego, bo bardzo tego chcieli (motywacja), bo umieli się uczyć, mieli talent, (predyspozycje), i dużą wiedzę ogólną do której odnosili się (ich mózg w naturalny sposób, nauczył się tworzyć lustrzany obraz języka obcego, bazując na ojczystym). Ja mam w klasie i na kursach osoby które nie mają żadnych (!!!) z tych trzech cech a co roku zdają z sukcesem certyfikaty w instytucie. (Już mam pełne zapisy na kursy po wakacjach)
A tu sie z Toba zgadzam. Sama osobiscie znam osoby po italianistyce czy z roznymi certyfikatami czy tlumaczy, ktorzy popelniaja karygodne podstawowe bledy w j.wloskim. Nic na to nie poradzisz, za to mozesz miec ubaw slyszac oficjalne wystapienia i ich tlumaczenia ...
A propos ! Przeczytanie "Kodu" po wlosku to nie taka wielka sztuka, napisany jest wyjatkowo prostym jezyliem i slownictwo tez nie za bardzo rozbudowane.
A tu sie z Toba zgadzam. Sama osobiscie znam osoby po italianistyce czy z roznymi certyfikatami czy tlumaczy, ktorzy popelniaja karygodne podstawowe bledy w j.wloskim. Nic na to nie poradzisz, za to mozesz miec ubaw slyszac oficjalne wystapienia i ich tlumaczenia ...
A propos ! Przeczytanie "Kodu" po wlosku to nie taka wielka sztuka, napisany jest wyjatkowo prostym jezyliem i slownictwo tez nie za bardzo rozbudowane.
Na kursie materiały audio, tak, ale nie dla wszystkich. Statystyki mówię, że 1/3 młodych ludzi ma kłopoty ze słuchem (słyszą, ale nie rozrózniają dzwięków i czasem nawet o tym nie wiedzą. Jak okulary -widzisz, ale zamazane).
Znam dwie osoby, które zrezygnowały z kursu, bo lektor nadużywał 'audio'.
Dyplom z italianistyki to jest absolutnie nic, jeśli chodzi o umiejętność uczenia innych, i niewiele jeśli chodzi o poziom kompetnecji językowej, egzaminy z praktycznej znajomości języka na studiach nie są wyższe niż C1. Przeczytanie "Kodu" po włosku to nie jest sztuka dla Ciebie (!) i dla mnie i dla damy która już o tej lekturze pisała. Dla 5% moich słuchacze po 6 semestrach też nie stanowi problemu choć daję im do czytamia Pirandello "Fu Mattia Pascal" Moravia "Gli indifferenti",(muszą wtedy otworzyć słownik) każdy kto chce wiedzieć coś więcej o Włoszech niż tylko jak zamówić piwo, to powinien te dwa tytuły znać. Jeśli po włosku czytasz to znaczy, że jesteś elitą, bo w Italii czyta w swoim ojczystym języku tylko elitą.
Zgoda, to jest również problem wielu moich słuchaczy, więc warto pytać, sprawdzać czy rozumieją i czy nie jest to dla nich zbyt duże obciążenie (UNO, DUE) podoba Cie się dobór audio w "Qui Italia", a może widziałaś kurs Rete! na DVD?
Bo widzisz, ja jestem z pierwszewgo pokolenia kobiet, który po wojnie zostały dopuszczone do bez ograniczeń do nauki, do pracy (nawet na traktory). I musiałyśmy udowodnic, że potrafimy nie gorzej niż panowie. Moją i moich koleżanek dewizą życiową jest: co? ja nie potrafię???.. i stąd ta pasja do nauki.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 34
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia