Czym jest dla Was milosc? Boje sie ze nie wiem...

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 136
poprzednia |
Obawjam sie ze chyba tak naprawde nikt nie wie:))
Jakim zmyslem ja odbieramy...
Kazdy sie zlosci inaczej, pewnie tez kazdy kocha inaczej.
Dla pewnych pan tu na forum milosc rowna sie poddaniu i znoszeniu upokorzen.
Ja domagam sie byc traktowana jak ksiezniczka i zrywam zareczyny jesli ukochany byle czym mnie urazi a z drugiej strony wybaczylam mu takie rzeczy ktorych nie powinnam.
Jak to jest???
Nie szukaj definicji ani odpowiedzi, bo wszystko, co znajdziesz Cię rozczaruje.
Nie, mnie tylko zlosci:))
Ja napisalam ten post jako ifantylna cipka, to prawda.
Ale naprawde chetnie bym innych opinii posluchala.
Na razie to widze tu tylko wypowiedzi bab po przejsciach albo glupich dziewczat co szukaja sniadych kochankow ktorym nic oprucz blad wlosow nie maja do zaoferowania.
Ja czytam wypowiedzi 53, ktora cenie za rozsadek to niestety tez mi flaki wywraca. A dlaczego wywraca o tym POZNIEJ:))))
Mam nadzieje ze slowo "oprucz" napisalam dobrze jak nie to mnie zjedza te "madre baby" od szorowania garow:)))
Jasne, że dobrze Magdaleno, lepiej nie można było.))
Na zjedzenie się jednak przygotuj lo stesso,
"[...] miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj." Paulo Coelho
"Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy: z nich zaś największa jest miłość."

List do Koryntian, rozdział 13
Oprucz tego ze oprucz napisalam dobdze to walnelam "blad" jak BLONDYNKA.
Ale ortografie do ocenienia zostawie cwiercinteligentom, co to z zasady dobrze mowa operuja i gebe frazesow pelna maja a same glupoty puste pisza.
Mi chodz o to ze jezeli jakies dziewcze pisze ze kocha i obawia sie ze sie zanudzi przy tej czynnosc to ja nie widze w niej potencjalnej meczennicy wloskiego tyrana.
Nie widze obaw ze biedulka bedze mu na palcach sluzyla, ja raczej widze ze ona jak sie ta jego miloscia znudzi to poszuka sobie lepszego i mnie nudnego:))
I pewnie ja sie myle, pewnie panie po przejsciach wiedza lepiej:))
ALE mi chodz wlasnie o to ze dla kazdego milosc jest czyms innym ze kazdy jest inaczej ja przezywac.
I dlatego zalozylam ten watek.
Bo chyba mam dzien do wypowiadania niewatpliwych madrosci-zartuje.
Poprostu lubie sobie czasami pogadac.
Wszystko to super!!!
Ale ja nie jestem swieta i tak jej nie przezywam, tej milosci:)))
Ja to troche inaczej robie:))
Nie, Bruneta z taki podejsciem wlasnie mozna sobie zycie zrujnowac.
Tak latwo to tez nie jest.
Ja wcale nie musze znosc wszystkiego i akceptowac, ja moge tez przezywac:)
I niekoniecznie musze milosc przezywac w kuchni mieszajac makaron i gwizdac ze taka jest ta milosc.
Dla mnie milosc jest w tedy gdy on mnie traktuje jak krolowa a nie jak kucharke:)
I teraz znow jak schizofremiczka dodam, ze to tez nie jest to.
Owszem on traktuje mnie jak ksiezniczke i tym mi tez chyba sidla zarzucil.
Niestety ksieznice oberwalo sie tez i zaraz pozniej znow calowana bylam po nogach.
Wiec dalej sie nie wie nic, czy lepiej w kuchnie z bachorami czy lepiej w palacu na piasku sie kochac.
to prawda, nie trzeba wszystkiego akceptowac, ale milosc, to nie tylko cudowne chwile, gdy czujesz sie jak krolowa i chcesz byc tak traktowana.... a moze on chcialby sie tez poczuc jak krol??:) w milosci sa poswiecenia- obustronne....


"Dla większości ludzi problem miłości tkwi przede wszystkim w tym, żeby być kochanym, a nie w tym, by kochać, by umieć kochać."
Erich Fromm
facet tez musi duzo znosic np. humory, hustawki nastrojow swojej krolowej, hmmm z tatkim egoistycznym podejsciem milosci nie znajdziesz nigdy !!!
a co do tej krolewny, pamietaj Magdalenko:
Jeżeli ktoś nie kocha cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha cię on z całego serca i ponad siły.
On czuje sie czesto jak krol i pewnie tylko dlatego me fochy jeszcze znosi:))
Co do cytatu, to owszem madre, bardzo madre slowa...Ale czemu to "umiec kochac" jakos mi sie zle kojarzy. Takie szukanie winny u siebie.
A moze definicja milosci to poprostu uczucie szczescia przy tej osobie? Ot tak egoistycznie.
jesli on sie czuje czesto jak krol, ty jak krolowa, to jeszcze tylko palac musicie sobie sprawic?;)
tak, z tym szczesciem cos jest...czytalam kiedys, nie wiem czy czegos nie przekrece, ale: szczescie to cos, co milosc daje nam gratis:)
Za szybko oceniasz.
Ale rozumie, tylko ze tu nie omnie chodzi.
Mi chodzi po prostu czym jest milosc dla Was moi mili:)
ja nie potrafie odpowiedziec na to pytanie.... brakuje mi slow, choc chcialabym tak wiele przekazac:) jednak jak to powiedziala kiedys pewna osoba:
Milosc to nie jest uczucie. Milosc jest imieniem ogolu uczuc.
wydaje mi sie, ze to prawda, bo milosc to nie tylko szczescie, ale tez cierpienie, zazdrosc... ale powiedzmy sobie jedno- to jest cudowne:)
Widze ze przegapilam cos dobrego, a mianowicie wypowiedz Brunetty, gdze napisala cos fajnego:)))
A oto cytat:
"Jesli ktos nie kocha Cie tak jakbys tego chcial, nie oznacza ze nie kocha cie...."
Madre to ale calkowicie nie prawdziwe.
Czy milosc musi byc dobra???
Ja chce byc kochana tak jak chce bo inaczej nie chce:))
Wcale nie musze dla dobra sprawy znosic jego upierdliwa radzine, ingrowac sie w jego kulture itp.
Nie pisze tego z autopsii, bo ja akurat mieszkam w Polsce, pisze to bo od dluszego czasu czytam na forum przerozne wypowiedzi.
Narzekania, wolania o pomoc i inne lamenty .
Pytam sie w imie czego?? W imie milosci?
Ja chce zeby mnie kochal jak ja chce i jesli on nie potrafi to wad :)))
Zanim zle o mnie pomyslicie i napiszecie, przemyslcie troche.
Prosze:))
Tak, jest cudowne.
Dlatego dalej z nim jestem:))
"Jeżeli ktoś nie kocha cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha cię on z całego serca i ponad siły."
...mądre to zdanie... ale tak pisze mężczyzna do mężczyzny..to też może być wielka miłość (...tak myślę)
:)
No coz dzis jest piatek 13 ego...! z tad tak niefartowny temat...Miłość to tylko chemia mózgu......Dopamina. Mały boży neuroprzekaźnik, lepiej znany pod nazwą romantycznej miłości. A także noradrenalina, znana jako zauroczenie. To naturalne środki pobudzające. Gdy się zakochujesz, substancje te, wraz z ich kuzynami, zaczynają taniec na rurze wokół neuronów twego mózgu. Skaczą wokół układu limbicznego, skupiając uwagę, wywołując pożądanie, obsesyjne myśli, żądzę popełniania niemoralnych aktów z twoim ukochanym podczas czekania na zmianę świateł w centrum miasta, i tym podobne.
- Miłość to narkotyk – mówi bez ogródek Helen Fisher, antropolog z Rutgers University i autorka książki "Why We Love: The Nature and Chemistry of Romantic Love". – Brzuszny obszar nakrywki to grupa komórek, które wytwarzają dopaminę i wysyłają ją do wielu obszarów mózgu, właśnie wtedy, gdy jesteśmy zakochani. Ten sam obszar odgrywa rolę w przypadku kokainowego odlotu.

Dlaczego podejrzewamy, że to dobrze się nie skończy? Bo wszystkie te rzeczy mają krótki termin ważności i skazane są na przemijanie. Spełnienie zabija namiętność. Najcudowniejsze, najbardziej wzniosłe uczucie, jakie znane jest ludzkości, warte jest zaledwie tyle, co narkotykowy odlot, przejściowa obsesja.

- Bycie zakochanym, zauroczenie kimś, jest cudowne, ale nasz organizm nie może cały czas pozostawać w tym stanie – mówi Pamela Regan, profesor psychologii z California State University w Los Angeles, autorka książki "Mind Games: A Primer on Love, Sex and Marriage." – Inaczej wypaliłby się i wymarlibyśmy jako gatunek.
Ilości niektórych, występujących w mózgu, substancji miłosnych naukowcy mierzą w pikogramach – bilionowych częściach grama. Jakże delikatne jest to, co zwiemy miłoscia
washington Post http://zdrowie.onet.pl/1395016,2041,0,1,,milosc_to_tylko_chemia_mozgu,psychologia.html
gaio i dopamina is come back ;)
wiesz ,dzis jest piatek trzynastego...faaaaataaalnyyyy dzien ,ufff
..eee tam! taki piękny temat, a okazuje się być tylko chemią! Mam nadzieję, że tylko trzynastego w piątek, w pozostałym czasie miłość jest MIŁOŚCIĄ...

ps: 'Tylko nie kłam kochanie'!!!
W miłości kobiety nie oszukasz, w miłości kobieta jest jak radar, jak żywy nerw, najlżejszy fałsz cię zdradzi...
:)
Kochane, powiem wam po goralsku ze go... prowda:))Z tymi neuro transmitami itp.
To sa teorie naukowe, a teorie to teorie. Dzis najwieksza teoria naukowa moze sie jutro okazac najwieksza pomylka. Fizyka kwantowa najlepszym pszykladem a wiem co mowie. Czlowiek to jednak nie tylko cialo, to tez dusza i seksujemy to moze za pomoca tych hormonow i neurotransmitow ale czy duchowo tez?
Wiec jednak odpowiedz Gaio mnie nie zadawala, a wrecz upewnia co do tego ze nikt nic nie wie:)
Yamadawa, posluchaj:)
Moj dziadek mawial ze kobiecie kamac to nie grzech!
I wiesz ze ja to zaczynam rozumiec!
Trzeba tylko umiec grac w te kolki:)))
Pozdrawiam Was wszystkie, te skeptyczki i te romantyczki
a zastanawialas sie dlaczego po wspanialym torcie orzechowym babuni, misce swiezych pachnacych owocow robisz taka smierdzaca kupe...?to tylko CHEMIA moja droga... he he zwylky proces chemiczny http://www.wloski.ang.pl/Odnosnie_za_co_Polki_kochaja_Wlochow_29192.html
No jasne, że nie grzech, tylko że kobieta zawsze wie, że to kłamstwo i żyje z tą wiedzą, robi dobrą minę do złej gry...A to nie sprzyja miłości.
Tak sobie teraz myślę: obym ja nie musiała tak żyć...oby nikt na świecie nie musiał.... ale mi się marzy!!
Pozdrawiam Cię :)
Po pierwsze to NIE TYLKO CHEMIA.
Bo neuro przekazniki dzialaja tez na zasadzie elktrycznych impulsow.....
WIELE bzdur przestarzalych tu walisz i poki co to nawet mozna dyskutowac, ale jak zaczynasz sie madrzyc to przestaje byc zabawne.
Najwiekszego kalibru naukowcy nie wiedza jak dziala NAPRAWDE umysl, co ma NAPRAWDE wplyw na emocje.
A Gaio na fioletowym forum wie.
Wiesz co, ja moge w jaki tort chce a Ty juz wyboru nie masz bo swoje wiesz:((
Przykre
I pieknie Ci sie marzy. Oby sie tez spelnilo.
Ja widzisz tez nie mowie ze chciala bym w falszu zyc, ale czas uczy mruzyc oczy.
I to co teraz jest wazne kiedys moze okazac sie blachostka, to zaleta starzenia sie. Oczywiscie nie mowie tu o jakis strasznych klamstwach czy zdradach.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 136
poprzednia |

« 

Brak wkładu własnego

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia