Witajcie wszyscy.Na chwilke tylko.Chce podzielic sie z wamiczyms co chodzi mi po glowie odkad czesciej zaczelam odwiedzac szpitale i domy starcòw.Zaczelam sie bac starosci, a wlasciwie tego jak ona tu, w tym kraju bedzie wygladac? Czy moje dzioecko odda mnie do domu starcòw, kiedy juz bede kula u nogi? Widze tych wszystkich starych ludzi w szpitalach , ktòrzy wyczekuja swoich bliskich...jak zbawienia, i do wielu niestety nikt nie przychodzi, jak lakna rozmowy, usmiechu, cieplego dotyku.I tych w domach starcòw, ktòrzy byli kiedys niezalezni, zyli swoim zyciem, a teraz sa karmieni na godzine, myci, przebierani przez kogos.....Jak wracam z takich miejsc jestem chora.Powinnam tak wychowac moje dziecko aby nie podzielic takiego losu, ale czy mi sie uda? W Polsce tego kompletnie nie widzialam, byc moze moi rodzice nie sa jeszcze starzy i nie widzialm ich znajomych czy kogos z mojej rodziny w takim stanie, poza tym wszyscy umierali w domu ( z tych ktòrzy odeszli) otoczeni opieka rodziny.
Czy zastanawialyscie sie kiedys nad tym?
Z moim tesciem jest dobrze, jest w dobrej kondycji psychicznej, ale jutro jeszcze kolejne badanie, bo na razie nie wiedza co to jest....
pozdrawiam.